Idąc ulicą Kalinowszczyzną od Dworku Wincentego Pola dojdziemy do kościoła świętej Agnieszki. I jak wrażenia z otoczenia? Mimo, że jesteśmy prawie w centrum miasta Lublin mamy wrażenie że znajdujemy się w małym miasteczku. To wszystko za sprawą małych, niewysokich, parterowych domków wzdłuż ulicy chociaż ostatnio buduje się nowe bloki...
Kościół świętej Agnieszki został ufundowany na początku XVII wieku przez mieszczan lubelskich. Świątynia zbudowana z drewna i cegieł stanęła przy ówczesnym trakcie ruskim a osiedlili się tutaj augustianie sprowadzeni z Krasnegostawu. Rok później kościół został spalony przez Kozaków, odremontowany i znów w latach 1655-1657 znów został zniszczony tym razem przez Szwedów. W wyniku tych wydarzeń świątynia chyliła się ku upadkowi ale udało postawić nowe mury nawy a rok później fasadę. Dziś mamy trójnawowy kościół z niewielkim, zamkniętym półkoliście prezbiterium. Szczyt fasady oraz sztukaterie na sklepieniu w prezbiterium to przykłady renesansu lubelskiego. W lewej nawie znajdziemy w kościele obraz patronki.
Będąc przed kościołem świętej Agnieszki popatrzmy na starą studnię kołowrotową z 1775 roku jako jeden z trzech elementów dawnego targu zachowanych do dzisiaj. Obok studni do dziś zachowały się także zdewastowane ruiny kuchni polowej oraz targowe wzgórze, z którego licytatorzy ogłaszali aktualne ceny sprzedawanych towarów. Zwróćmy uwagę na lokalizacje studni. Zbudowano ją bowiem nietypowo, na wzniesieniu, tuż obok zabudowy kościoła świętej Agnieszki, a nie u podnóża, gdzie łatwiej było dokopać się do źródła. Takie zlokalizowanie może wskazywać na ścisłe związki z budowlą sakralną. Nasuwa się wniosek, że studnia nie została pobudowana wyłącznie do obsługi targu, funkcjonowała znacznie wcześniej i była elementem wyposażenia kościoła i klasztoru zakonu Augustianów.
Pierwotnie studnia kołowrotkowa miała wyższą niż obecnie cembrowinę. Do lat 50-tych XX wieku studnię użytkowali mieszkańcy Kalinowszczyzny i była regularnie remontowana. Od czasu budowy osiedli mieszkaniowych Osiedla XXX-lecia, użytkowania i remontu zaniechano. Remont studni przeprowadzono dopiero w roku 2008 z pomocą Lubelskiej Fundacji Odnowy Zabytków.
Skoro jesteśmy przy kościele świętej Agnieszki warto udać się w miejsce nazywane Słomiany Rynek zlokalizowane po drugiej stronie ulicy, praktycznie naprzeciw kościoła. Dziś jest to zielony skwer z placem zabaw przy końcu ulicy Kalinowszczyzna. Kiedyś handlowano tu zbożem. Z tamtych czasów zachowała się pamiątka po XIX wiecznej technice czyli miejska studnia (jedna z trzech na przedmieściu Kalinowszczyzny, pozostałe przy kościele św. Agnieszki i przy garbarni). Niewielki budynek mieścił kiedyś nie tylko urządzenia techniczne ale także pomieszczenie dla pompiarza, który pobierał pieniądze za wodę. Dziś budynek stoi opuszczony i być może jeszcze kiedyś ktoś o nim pomyśli.
Czy to już koniec? Jeszcze nie, jeszcze jedna ciekawostka dla wytrwałych. Chodźmy jeszcze dalej do skrzyżowania ulicy Andersa z ulicą Mełgiewską. To tutaj zobaczymy budynek prawdopodobnie związany bezpośrednio z zawarciem unii polsko-litewskiej. Pod adresem Turystyczna 2 stoi dawna Czerwona Karczma, położona przy dawnym trakcie prowadzącym do Wilna. Karczma ta była jednym z miejsc gdzie szlachta polska i litewska wznosiła toasty za króla Zygmunta Augusta. Natomiast niedaleko stąd na łąkach nad Bystrzycą obozowali posłowie przybyli na unijny sejm z Rusi. Oczywiście budynek który widzimy dziś zbudowano później niż ten w którym świętowano Unię (tzw. Czerwona Karczma pochodzi z około 1830 roku) ale znajduje się w miejscu dawnej drewnianej karczmy. Jeszcze trochę historii? W dokumentach z 1515 roku mamy informację, że król Zygmunt I postanowił "aby w Karczmie Budzyń za mostem na Tatarach nie sprzedawano innego piwa, tylko lubelskie, a to aby się fundusz miejski nie uszczuplił".
Kalendarium
około 1655 – odbudowanie zniszczonej podczas Potopu karczmy Budzyń
1841 – Czerwona Karczma staje się własnością rodziny Graffów
1923 – przekształcenie karczmy w fabrykę gwoździ i drutu „Tatary”
po 1945 – budynek znacjonalizowany i użytkowany jako mieszkania
1967 – wpisanie do rejestru zabytków
I to już koniec naszej wycieczki szlakiem który odwiedzamy tak rzadko albo wcale bo głównie oglądamy Stare Miasto. Ale myślę, że było warto, było ciekawie i poznaliście miejsca Wam do tej pory nieznane a związane z historią miasta Lublin. Jeśli masz ochotę na kolejną wyprawę tym razem po miejscach będących w czołówkach przewodników, zapraszam dalej na Zamek Lubelski.